sobota, 6 października 2012

2. Gentelman czy potrzebujący?

 
                              [muzyka]

   Blond włosa dziewczyna rozglądała się po peronie 9 i 3/4, szukając wzrokiem swych przyjaciół.
- Luna! - zawołał chłopiec o czarnych włosach, przytulony do dziewczyny z dużą ilością piegów na nosie, i wielkim uśmiechem na twarzy. - Tutaj jesteśmy! Chodź do nas! - krzyknął, machając do niej ręką. Obok nich stała uśmiechnięta para. Hermiona Granger i Ronald Weasley.
- Piąte koło u wozu, co? - szepnął do jej ucha jakiś cichy, melodyjny, męski głos. Odwróciła się szybko i zobaczyła Dracona Malfloy'a. Była zdziwiona. Nie dostrzegła ani w jego uśmiechu, ani w jego oczach, słynnego ,Malfloy'owskiego' uśmiechu który, gdy tylko ujrzał jej twarz, natychmiastowo zgasł. W myślach chłopak przeklinał się, że w ogóle coś do niej powiedział, a w głębi duszy nie wierzył, że przed nim stoi ta sama ,Pomyluna' Lovegood.
- A gdzie są twoi goryle? Jeszcze nie zeszli z drzew? - odpyskowała mimowolnie. Chłopak był jeszcze w większym szoku. - Zapomniałeś języka w gębie? - zapytała ze złośliwym uśmiechem, po czym odeszła.
Chłopak stał w szoku jeszcze kilka sekund, dopóki nie podeszła do niego Pansy Parkinson.
- Witaj koteczku. - szepnęła mu do ucha, obejmując go ramionami. Natychmiast wyrwał się z jej uścisku i warknął.
- Odwal się ode mnie. - zmroził ją wzrokiem. Dziewczyna nie zdążyła zareagować, a jego już nie było. Blondyn chciał wejść do przedziału, jednak przejście skutecznie zagrodziła mu nieświadomie dziewczyna szarpiąca bezradnie wielką, brązową walizkę. Chłopak podniósł ją bezproblemowo.
- Pomogę ci. - powiedział, widząc twarz Luny. - Oczywiście nie wyobrażaj sobie czegoś. - powiedział, chociaż sam tego nie chciał. Złośliwości od pewnego czasu mówił już automatycznie. Chłopak przepuścił z cichym ,proszę' dziewczynę w drzwiach, po czym sam wszedł.
- Do którego przedziału ci to zanieść? - zapytał cicho, nerwowo rozglądając się na boki. Nie chciał, aby ktoś z Ślizgonów zobaczył go w tym momencie. Nie chodziło mu już nawet o siebie, jednak o nią. Nie wiedział czemu, ale się o nim martwił. Czuł nieprzyjemne dreszcze na samą myśl o tym.


***


   Luna słysząc jego głos otrząsnęła się z nieprzyjemnego zamyślenia. Myślała o jego słowach. ,,Piąte koło u wozu"... Może miał rację? - pomyślała, a gdy dotarł do niej sens, czuła się coraz gorzej myśląc, że może mieć rację. Usłyszała jego cichy głos, który stracił w jej uszach ten nieprzyjemny sarkazm, ironię i chłód. Nawet tę pewność siebie, którą Draco wyróżniał się z całego Hogwartu i dzięki której, i dodatku kilku mijów* złośliwości, wprowadzała go na pierwsze miejsce wśród najbardziej złośliwych czarodziej w historii Magi.
- Ej, słyszysz mnie? - zwrócił jej uwagę na siebie dopiero po kilku minutach. W myślach stwierdził, że przynajmniej to w niej się nie zmieniło. Mimowolnie lekko się uśmiechnął. Sam nie wiedział co robi. - Do którego przedziału ci to zanieść? - zapytał po raz drugi wskazując kiwnięciem głowy na bagaż dziewczyny, spoczywający w jego rękach. Wyglądał jakby walizka była całkowicie pusta i trzymał ją w jednej ręce, nie zważając na ciężar.
Dziewczyna zamyśliła się na chwilę nad tym czy jednak nie iść do swoich przyjaciół. Stwierdziła jednak że nie ma poco.
- Nie wiem. Zależy, gdzie będzie wolne. - powiedziała próbując odebrać swoją własność od Malfloya. On odsunął jednak rękę, kręcąc głową z lekkim uśmiechem.
- Chyba nie mylisz, że teraz zostawię cię z tą cegłą. - skłamał lekko. Po czym szybko dodał, widząc jej uśmiech. - Chyba nie chcesz znowu zablokować komuś przejścia. - dziewczyna pokręciła przecząco głową. Na jej policzkach pojawiły się lekkie barwy różu, jednak nadal nie spuszczała z niego wzroku. Chłopak czuł jakby próbowała przeczytać go jak otwartą książkę. Stali chwilę w przejściu patrząc sobie w oczy. Oboje podskoczyli lekko, słysząc gwizd lokomotywy. Chłopak rozejrzał się, po czym otworzył drzwi najbliższego przedziału. Był pusty.
- Może tu? - zapytał wskazując ręką. Blond włosa pokiwała głową na znak zgody. Położył jej walizkę na jednej z metalowych półek nad, wytartymi już lekko, skórzanymi siedzeniami. Przedział był tak jak każdy pomalowany na złocisty odcień żółtego, co dobrze pasowało do wykończeń z czarnej skóry i elementów z drewna wierzby bijącej.
- A gdzie są twoje walizki? - zapytała, zauważając ich brak. Chłopak wzruszył ramionami, po czym wyciągnął swoją różdżkę z tylnej kieszeni dżinsów.
- Accio walizki. - mruknął niby od niechcenia. Na podłodze obok niego zjawiły się dwa czarne pakunki, które położył obok torby dziewczyny.
- Zostajesz ze mną? - zapytała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.

2 komentarze:

  1. Hermiona i Ron nie zbyt przepadam za tym paringiem, ale nie będę marudziła.
    Draco pomagający komuś i Luna pyskująca?!
    Robi się co raz ciekawiej ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nienawidzę tego paringu, a więc nie martw się - nie znajdziesz go u mnie ^^ Dziękuję <3

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz.