niedziela, 7 października 2012

3. Wściekła Luna i List.

                                                         
                                                 [muzyka]       
            
                               ***
    W oknie jednego z najbardziej oddalonych przedziałów można było ujrzeć parę roześmianych nastolatków, rozmawiających ze sobą o wszystkim i o niczym, jak para zakochanych, lub najlepszych przyjaciół.
- A więc jak spędziłeś wakacje? - zapytała Luna Lovegood swego towarzysza, Dracona Malfloya. Chłopak na samo wspomnienie uśmiechnął się gorzko.
- Nie za ciekawie. - mruknął pod nosem wspominając spotkania śmierciożerców, na których musiał zawsze towarzyszyć swym rodzicom. Wtedy wydawało mu się szalenie ciekawe, snucie planów wybicia wszystkich szlam, lecz dzisiaj, wydawało mu się to głupim i chorym wymysłem Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, chcącego się zemścić za ból matki spowodowany jednym z nich. Z niemagicznych. Odrzucił to od siebie. - A ty? - zapytał dziewczyny, wyraźnie zaciekawiony.
- Z tatą. - kiwnęła głową w zamyśleniu, wspominając wesołe chwile spędzone na pisaniu razem z ojcem artykułów do ,,Żonglera" i wspólnych podróżach w poszukiwaniu nowych magicznych zwierząt i roślin. - W te wakacje zaleźliśmy aż sześć nowych zwierząt. Roślin tylko dwie. - dodała ze smutkiem.
- Opowiesz mi coś o nich? - zapytał. Chciał aby znów się uśmiechnęła i słowa same wyszły z jego ust. Na efekt ni było trzeba długo czekać.
- Oczywiście! - powiedziała. Zaczęła mu opowiadać o tym jak znaleźli w Astori w Ameryce znaleźli połączenie chomika syryjskiego z grzechotnikiem, i jak nazwali go Assan.
- Jest teraz w klatce, na biurku taty. Bada jego zachowanie. - powiedziała poważnie, lecz chłopak nadal się śmiał.
- Assan? Skąd się wzięło to imię? - zapytał nadal chichocząc. Dziewczyna wzruszyła ramionami, lecz w jej oczach można było dostrzec iskierki rozochocenia.
- Czytałam kiedyś taką mugolską książkę, bardzo popularną u nich. Narnia? - próbowała sobie przypomnieć i po chwili ochoczo pokiwała głową. - Tak Narnia. Nawet ciekawa. Wydaje mi się że autorem był czarodziej. - powiedziała, a na chwilę wśród nich zapanowała cisza. Oboje patrzyli sobie w oczy.
- Wolę kiedy się śmiejesz. - powiedziała przypominając sobie go z poprzednich lat. - Wydajesz się wtedy bardziej realny. - skończyła cicho, lecz nadal patrząc mu w oczy. Zawsze gdy z kimś rozmawiała cały czas szukała kontaktu wzrokowego. Była pewna siebie i, mimo że nie była przez to wyniosła, dawała rozmówcy ten dyskomfort, jakby czytała w duszy. W myślach odnajdując i spoglądając na najczarniejsze zakątki duszy i wyciągając na wierzch najwspanialsze cechy.
                                                         ***
   Chwilę, która wydawała im się wiecznością przerwało wtargnięcia niskiej, rudej persony. Do środka wbiegła zdyszana Ginny Weasley.
- Tutaj jesteś! Martwiliśmy się o ciebie! - wydyszała zmęczona poszukiwaniami, podbiegając do Luny. Uściskała ją na powitanie. - Dlaczego byłaś tu sama? - zapytała zła. Podskoczyła gwałtownie słysząc ciche chrząknięcie. - Ty tu?! Co on tutaj robi Luna?! - krzyknęła wskazując na Draco, siedzącego pod jednym z dwóch okien. Chłopak miał wyraźnie rozbawioną minę. Chciało mu się śmiać z zaistniałej sytuacji, za co szybko zganił się w myślach.
- Pomógł mi z walizkami. - powiedziała blondynka, zasłaniając wściekłej Ginny chłopaka. Ta jednak się nie poddała.
- Chciałeś się z niej pośmiać? Zrobić z niej pośmiewisko?! - krzyczała nad ramieniem Luny.
- Ginny, stało się coś? - wpadł równie zdyszany Harry Potter. Ujrzał cel morderczych spojrzeń ukochanej i od razu wyciągnął z kieszeni spodni różdżkę, podchodząc do rudowłosej.
- Luna, cofnij się. - warknął mierząc wzrokiem wroga. Chłopak wstał, jednak blondynka była szybsza. Zasłoniła go samą sobą.
- Nie! Schowaj tą różdżkę Harry i przestań robić z siebie kretyna! - warknęła wściekła. W jej ręku również znalazła się różdżka, wyciągnięta zza prawego ucha. - Czy moglibyście posłuchać? - zdenerwowała się. Brunet i rudowłosa zmieszali się lekko. Nie widzieli jej nigdy wściekłej. Usiedli więc, z lekka przestraszeni, na najbliższych fotelach, wcześniej chowając swe różdżki z powrotem do kieszeni.
- Dziękuję. - powiedziała już spokojnie blondynka, siadając obok Draco i jednocześnie naprzeciwko przyjaciół. Miała zacząć mówić i gdy już otwierała usta, usłyszała pukanie w okno. Był to puszczyk mszarny, o brązowym upierzeniu.
- Sowa profesor MacGonagall. - powiedział Harry, jednak sowa nie patrzyła na niego, acz na Lunę. - Jest do ciebie. - stwierdził wskażywszy ruchem dłoni. Dziewczyna niepewnie wyciągnęła rękę i odwiązała z małej łapki, przywiązany do niej list. Otworzyła go i zaczęła czytać.
                                 ,,Droga Luno!
 Przysyłam do ciebie Mifdre z nadzieją że dojdzie do ciebie, przed twoim dojazdem do Hogwartu. 
Otóż jak pewnie wiesz, prefektem w tym roku miała być Cho Chang, jednakże zrezygnowała z                                 dalszej nauki. Dowiedziałam się o tym dopiero, niestety, dzisiejszego dnia, acz posiadam jednak nadzieję iż zgodzisz się wstąpić na jej miejsce. Proszę abyś przekazała mi odpowiedz w szkole, przed ucztą. Jeśli takową zgodę wyrazisz, na co mam ogromną nadzieję, po uczcie odbędą się sprawy organizacyjne dla prefektów. 
                                                       Minewra MacGonagall
                                     Dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. "

14 komentarzy:

  1. Masz talent, kobitko xd
    Pisz więcej,no!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam.
    Zgłosiłaś swój blog do katalogu na rejestr-blogow.blogspot.com, jednak zanim zostanie on dodany do Rejestru prosiłabym o umieszczenie linku lub buttonu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Młody dziedzic fortuny Zabinich od czterech lat nie ma łatwego życia. No, bo jak znaleźć okrutnego i perfekcyjnego zabójcę, który nie chce zostać odnaleziony?
    Blaise jest człowiekiem, który zawsze dotrzymuje danego słowa. Nauczyli go tego rodzice. Po wielu miesiącach udaje się natrafić na ważną poszlakę. Draco zrobi wszystko żeby pomóc przyjacielowi. Jest nawet w stanie zaryzykować staż i swoją przyszłość w Ministerstwie Magii. To już nie jest zwykłe amatorskie śledztwo. To przekręt na dużą skalę.
    Strzeżcie się. W Ministerstwie jest szpieg.

    Zapraszam na tracac-wspomnienia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę o zostawianie spamu w zakładce ,,Sowiarnia". :)

      Usuń
  4. REKLAMA
    http://collegium-magicae.blogspot.com
    Collegium Magicae - Mazowiecka Wyższa Szkoła Magii i Czarodziejstwa to szkoła dla młodych ludzi, u których w wieku 18 lat objawią się moce. Mieści się w miejscu gdzie w Świecie Techniki znajdują się obecne ruiny zamku książąt mazowiecki w Czersku. Po rozłamie obu światów, mających swe miejsce w roku 500 n.e.ś.t (naszej ery świata techniki), zamek w Czersku został rozbudowany (lata 550-600n.e.ś.t) w sposób, który umożliwia po dziś dzień przyjmowanie uczniów.
    Oprócz licznych sal wykładowych, mieszczą się tu sale treningowe, niewielka arena do turniejów magicznych, kryty basen z łaźniami, biblioteka z pokojem świata techniki a także pokoje mieszkalne dla wszystkich studentów.
    Siedzibę szkoły otaczają liczne lasy pełne zwierzyny umożliwiające polowania, zaś przepływająca u podnóża wzniesienia na którym stoi szkoła, Wisła dostarcza możliwości związanych z połowami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę o zostawianie spamu w zakładce ,,Sowiarnia". :)

      Usuń
  5. Co za ... nie wyrażę się . -.-
    Ale oczywiście nie o tb ! . Chodzi mi o tych tam nade mną . Same reklamy i nic więcej , a o tb , o twoim talencie nic ! . A piszesz świetnie . Osobiście nie lubię Malfoy'a . ;d Ale fajnie , że tworzysz taką właśnie historię . Uwielbiam czytać takie rzeczy . Czekam na nast +dodaję do obserwujących <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, naprawdę bardzo mi miło, że tak uważasz. :*

      Usuń
  6. Zgadzam się z Sakurą. Same reklamy i żadnego szacunku, dla osoby, która sama prowadzi bloga i tak wspaniale pisze. Oczywiście rozdział wydął mi się za krótki :D Bardzo lubię czytać o Lunie, a ty tak szybko kończysz mi frajde. No wiesz co...:D Malfoy mógł się trochę pokłócić z Potterem, bo w końcu to jednak Malfoy. Trochę za mało jego natury tu ukazujesz, ale w końcu to ff więc wszystko zależy od ciebie, aczkolwiek wolałabym widzieć tu więcej Malfoya Pani Rowling". Rozdział bardzoooooo mi się podobał. Był...magnetyczny? :D Pisz mi szybko kolejne, bo ja już lece do następnych notek i zaraz prawdopodobnie skończe. Dłuższe mają być bo zabijeQ :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale uwierz mi - Mafloy będzie bardzo... malfloyowaty :D. Naprawdę mi bardzo miło i cieszę się. ;*

      Usuń
  7. Proszę o zostawianie spamu w zakładce ,,Sowiarnia". :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu tak krótko, a gryfoni jak zwykle uprzedzeni ;/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz.