sobota, 2 lutego 2013

6. Nietypowa piosenka.

Nie rozumiałam onetu, a teraz zaczynam nie rozumieć blogspota. -.- Poprzedni rozdział, i owszem, zaczęłam pisać 10 grudnia, ale dodałam go w styczniu. No i przez to, wychodzi na to, że znowu Was zaniedbałam. :c Rozdział trochę krótki, ale już wiem, że następne będą dłuższe. Jak pewnie przeczytacie również pod tym rozdziałem, zamierzam skupić się na kilku wątkach, jednak ten obecny, Druna, będzie najważniejszy, choć nie oznacza to wcale, że będzie go najwięcej. ^.^ A z resztą - sami się przekonacie! >.<
___________________________________________________________   


                                                                    [muzyka]


                                                 ***

   Do zamku dojechali dość szybko. Słońce miło rzucało niesforne promyki na Hogwart, który w ich świetle wyglądał olśniewająco. Witraże w oknach mieniły się tysiącem barw, ponure wieże, jak je zapamiętała Luna, wydawały się bardziej wesołe. Błonia spowiła jasność, rozświetlając nawet Zakazany Las. Wesołe śmiechy rozniósł lekki wiatr. 
   Z jednego z powozów wyszła para jasnowłosych, pogrążonych w rozmowie nastolatków. 
- Gnębiwtryski? Co to jest? - zapytał uśmiechając się Draco Malfloy. Luna spojrzała na niego kiwając w zamyśleniu głową. 
- Coś, co chyba cię dopadło, a przynajmniej tak się zachowujesz. - stwierdziła, patrząc na niego podejrzliwie. Takie same spojrzenia zostały kierowane w ich kierunku przez Ginny i Rona Weasley'ów, Nevilla Longbottoma oraz Harrego Pottera. 
- Och, dajcie spokój! Każdy może się zmienić! - po raz kolejny upominała ich, lekko już zirytowana, Hermiona. Odkąd Ginny wróciła z Harrym z przedziału, po dość nietypowej sytuacji w jakiej zastała Lunę i Draco i opowiedzeniu im o tym, zaczęli panikować i wykrywać spiski na każdym kroku. Hermiona udawała natomiast uprzejmie zdziwioną; Luna zwierzyła się jej w czasie wakacji z uczuć jakie czuła do ślizgona. 

                                                                   ***

   Usiedli przy stolikach swoich domów. Musieli się rozdzielić. Oboje nie byli z tego powodu zadowoleni, ale nie rozumieli czemu. Zlekceważyli to, próbując wcielić się w swoje codziennie, tego dnia tak oddalone, role; Pomylunej, nieposiadającej zbytniej popularności w szkole i Malfloya, ślizgońskiego dupka z lochów*. 
   Do sali weszli rozradowani pierwszoroczniacy. Niektórzy lekko przerażeni, jednak każdy z nich posiadał szeroki uśmiech na twarzy. Czekał na nich nowy, magiczny świat, witając ich z otwartymi drzwiami, dając do ręki różdżkę i mówiący ,,Chodź za mną". Nie mogli się nie cieszyć. 
   Nosząca ślady czasu i użytkowania Czara przydziału, została położona na drewnianym taborecie. Szczelina, mogąca na co dzień uchodzić za rozcięcie, poszerzyła się ukazując różowy język i równe, proste zęby odrobinę żółte na niektórych końcach. Zaczęła melodyjnie, lecz lekko skrzekliwie, śpiewać; 

                                  ,, Strzeż się Gryffindorze, niebezpieczeństwo blisko. 
                                     Puchoni pod nogi uważajcie, bo będzie grząsko. 
                                     Ravenclaw miłości - to broń najcięższa, 
                                     Ślizgoni uczucia to magiczna tęcza. " * 

                                                                         ***

   Zebrani spojrzeli się na Tiarę Przydziału na jak coś wyjątkowo dziwnego, nietypowego i zarazem paskudnego. W szczególności Ślizgoni. Stary łachman śmiał wymówić słowo tęcza przy Ślizgonach! Podobne myśli i słowa rozbrzmiały przy zielonym stole jednego z domów. Na sali zapanował harmider. Dumbeldore wstał. 
- CISZA! - krzyknął potężnym barytonem. Dawny spokój powrócił; przemówił już sowim zwyczajnym, dość cichym i spokojnym, głosem. 
- Tiara przydziału przydzieli pierwszorocznych do domów. - oznajmił. 
   Minewra McGonagall wzięła do ręki zwój pergaminu od Filiusa Flitwicka. Rozwinęła go i zaczęła czytać nazwiska, a wyczytane osoby siadały na stołku, po czym wkładano im na głowę tą nietypową czapkę. Do Slytherinu dołączyło osiemnastu nowych uczniów, do Gryffindoru dwudziestu trzech, Ravenclawu piętnastu, a w szeregi Puchonów wstąpiło dziesięciu nowych uczniów. Wszyscy zostali przywitani gromkim aplauzem i wiwatami; nowi uczniowie to nowe nadzieje na zdobycie pucharu domów, oraz potwierdzenie faktu, że nie wszyscy rodzice nie dopuścili swoich pociech do edukacji magicznej przez pogłoski o Sami - Wiecie - Kim. Czyli nie wszystko stracone. Pomyślała Luna. Starała się być pozytywna, jednak na samą myśl o Voldemorcie przypomniał się jej tata. Jego niezbyt pochlebne artykuły o czarnoksiężniku i Śmierciożercach, oraz jeden z nich - Avery... 

                                                                      ***

- Chciałbym jeszcze coś powiedzieć przed rozpoczęciem uczty. - po słowach dyrektora ponownie zapanowała cisza.  - W tym roku, jak zawsze, obowiązuje was zakaz wstępu do Zakazanego Lasu. Wycieczki do Hogsmeade będą odbywały się co trzy tygodnie, a będziecie tam chodzić pod opieką wyznaczonych nauczycieli. Rok ten będzie także obfitował w pewne dwie niespodzianki... - tajemniczy ton rozbrzmiał w głosie Dumbeldora. Ponad szkiełkami okularów w bystrych, niebieskich oczach profesora dało się zauważyć ogniki wręcz dziecinnej radości. - Międzyszkolny konkurs czarów i zimowy bal! - wręcz wykrzyknął z entuzjazmem w głosie. Rozbrzmiały podniecone szepty. - Możecie już jeść. - dopowiedział, po czym klasnął w dłonie. Na stołach pojawiły się rozmaite potrawy. Luna tradycyjnie sięgnęła po budyń, który zjadła w szybkim tempie. Pamiętała o swojej nowej roli pani Prefekt. Po skończonej kolacji odprowadziła wraz z Anthonym rozigranych pierwszoroczniaków. W drodze do dormitorium pochłonięta własnymi myślami, nie poczuła Jego oczu na sobie... 

                                                                     *** _______________________________________________________
* Nie wiem zbytnio co tu tłumaczyć, ale chciałam wtrącić. W opowiadaniu pojawi się też 2 ,,ślizgoński dupek z lochów". ^.^ To ostatni typowo jednowątkowy post. Mam zamiar skupić się także na innych postaciach, a nawet mam kilka (naście) pomysłów. :D 
* Wiem, masakra jakaś. >.< Chciałam aby był wierszyk no to wierszyk musiałam napisać, tyle, że jak już wspominałam - poetka ze mnie marna! ;O Nie zabijać! ;P


                     


6 komentarzy:

  1. Swietne ! Zapraszam też do mnie ! Oczywiście dodam do zainteresowanych a u siebie do polecanych xd
    dramionezakazanyowoc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się, że Ci się podobało! :) Na pewno wpadnę przy chwili wolnego czasu. ;P

      Usuń
  2. Trafiłam na ten blog przypadkiem i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Świetnie piszesz... naprawdę masz talent i nie zmarnuj go. Oczywiście dodaje do mojej listy obserwowanych blogów. Czekam na nn :)
    Zapraszam również do mnie http://narcyza-lucjusz-love-forever.blogspot.com/
    Pozdrawiam Cyzia14. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jest mi bardzo miło, że masz taką opinię o mnie. :) Za dodanie się do Obserwatorów również mi schlebiłaś - to miłe. ;P Oczywiście zajrzę. ;*

      Usuń
  3. CZEŚĆ :D
    Czy ja Ci już mówiłam że jesteś genialna? Nie? TO MÓWIĘ TO TERAZ! :D
    Zakochałam się w tym zdaniu że aż pozwolę sobie zacytować "Słońce miło rzucało niesforne promyki na Hogwart"
    Mówiłam Ci już o tym, ale się powtórzę, KOCHAM TWÓJ SZABLON.
    Tylko Cię zabiję i zakopię w ogródku za taki krótki rozdział :c No co Ty sobie wyobrażasz? :c
    Czeeekam na następną notkę i proszę mnie informować kiedy będzie!
    Buziaki :D /Rickmanica :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Heh, ale mi ciepło na serduchu! ;P Dziękuję ci bardzo za tak miłe słowa, aż się wzruszyłam! ;* Szablon jest i pięknie widnieje dzięki pracy uprzejmiej GoldenLeaf z Malach - Tow. ^.^ Przepraszam za długość rozdziału, ale ostatnio zdrowie mi nie sprzyjało, ale na szczęście jest już coraz lepiej. :) Nn ok... A w sumie to jutro! xD Poinformuję Cię, poinformuję! Dziękuję jeszcze raz. ;*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz.