niedziela, 14 kwietnia 2013

15. Spotkanie śmierciożerców - cz. 1



***
   Draco wrócił do swojego dormitorium. Usiadł na czerwonej, obitej skórą sofie, jednak po chwili wstał i zaczął chodzić po całym pokoju, miotając w myślach przekleństwami; nie mógł się na niczym skupić - gdy Czarny Pan wzywał kogoś na prywatną audiencję 'wyprowadzano' go za pomocą różdżki w postaci zimnego trupa, wychwalany pod niebiosa, bądź skrzywiony pod naporem swojego nowego zadania. 
   Młody Malfloy podszedł do ukrytego barku w jednej z komód, skąd wyjął butelkę Ognistej Whisky, po czym nalał bursztynowy napój do kryształowej szklanki, wziął potężny łyk. Nagle obok niego pojawił się patronus w postaci srebrzystej postaci feniksa. Ptak podleciał do niego i przemówił głosem dyrektora. 
- Draconie, przyjdź do mojego gabinetu jak najszybciej. - głos Dumbeldore'a był ostry i władczy, tak znany ślizgonom, a obcy uczniom z innych domów.
   Szedł burymi korytarzami czując serce w okolicach gardła. Wszedł do gabinetu, gdzie każdy milimetr ścian był pokryty magicznymi portretami byłych dyrektorów oraz tymi pustymi, jeszcze do zapełnienia, przykrytych fioletowymi płachtami materiałów. Dyrektor siedział na biurku, na którym była jedynie dość spora miseczka ze słodyczami różnego rodzaju. Profesor miał zamglony wzrok i w zamyśleniu głaskał kolorowe pióra feniksa siedzącego na jego ramieniu. 

- Dyrektorze, czy coś się stało? - jego głos był opanowany, idealnie opanował sztukę krycia swoich uczuć i panowania nad intonacją oraz mimiką twarzy. 
   Albus, wyrwany ze swoich rozmyślań, podniósł gwałtownie różdżkę kierując baczny wzrok na przybysza. 
- Och Draconie dobrze, że jesteś. Usiądź proszę. Poczęstujesz się może? - wskazał chłopakowi miskę z słodyczami, ten odmówił gestem dłoni - No cóż... spytam się wprost, nie masz żadnych wieści od Severusa? - Draco spojrzał na starca z przestrachem, kręcąc głową; jego ojciec chrzestny mimo gry pozorów wiele dla niego znaczył. 
   Profesor spojrzał ze smutkiem na młodzieńca, jednak szybko spuścił wzrok na swoje sędziwe dłonie. 
- Nie mamy od niego ani jednej wiadomości, nie odpowiada na patronusy, co najgorsze nie zaginął sam - przerwał na chwilę a na niebieskich tęczówkach zamigotała cienka warstwa wzruszenia. - Panny Granger i Lovegood... - chłopak nie słuchał dalej, nie chciał. Wstał i szybko wyszedł starając się nadal opanować emocje tak zbędne i nie chciane. 
   Przy końcu korytarza przyśpieszył, dobiegł do wielkich, starych drzwi wykonanych z drewna wierzby bijącej. Wybiegł na błonia, po czym zmierzył do ich samego końca. Zatrzymał się tuż pod Zakazanym Lasem, opadł z sił bezwładnie spadając na kolana, zanurzając je w brudnej, lodowatej wodzie i obrzydliwym błocie. Nie miał siły na krzyk, z jego gardła wydobył się stłumiony jęk, który później przerodził się w donośny płacz i szloch. 


***
   Luna czekała w sali balowej Malfloy Manor, zastanawiając się ile już tu jest w tym okropnym miejscu i okolicznościach; w lochach nie było okien, nie mogła tworzyć kalkulacji nawet na podstawie położenia słońca. 
- Kotku, już niedługo... - głos Dołohowa rozległ się tuż przy jej uchu. Podniosła z bólem głowę, aby spojrzeć z nienawiścią na mężczyznę. Splunęła tuż na jego skórzany but, z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy. Po chwili poczuła ostry, palący ból na lewym policzku. 
- Nie rób tak skarbie... Pamiętaj kto tu rządzi. - jadowity uśmiech był przepełniony ironią, a słowo 'skarbie' zostało mocno zaakcentowane. 
   Drzwi otwarły się z potężnym hukiem. Przez nie weszły postacie ubrane w stroje śmierciożerców; jedynie jedna postać nie posiadała charakterystycznych szat i maski, jednak sam jej majestat wyróżniał ją z tłumu. 
- Och, nasza pół szlama ciągle żywa! - zawołał Lord Voldemort z ożywieniem i niebezpiecznymi iskrami w oczach. - Czyżby była aż tak silna? - udał przez chwilę zastanowienie po czym wrzasnął - Crucio! 
   Luna słyszała jeszcze przez chwilę śmiechy i chichoty, a później z ulgą powitała ciemność i ciszę. Zemdlała. 


*** 
   Kolejne pieczenie spowodowane znakiem na lewym przedramieniu przywitał z ulgą. Jeżeli jeszcze żyła, musiała tam być. A jeśli nie... czarne scenariusze przemknęły przez głowę chłopaka, jednak szybko je odgonił przywołując kostium poplecznika Czarnego Pana ze swojej szafy. Po kolejnym machnięciu różdżką był już przebrany, a następnie pstryknął dwa razy palcami i zniknął, a na jego miejscu pojawiła się ciemna mgła podobna do postaci dementora po czym uniosła się i z zadziwiającą szybkością odleciała. 
   Po chwili, którą można by przeliczyć na kilka minut, pojawiła się przed główną siedzibą śmierciożerców  zmieniając się i kształtując w ciało dobrze zbudowanego blondyna. 
   Draco spojrzał na bogato wyglądający budynek, będący jednocześnie jego domem. Żałował, że także miłość w nim zawarta nie jest aż tak jak złoto i marmury. 
   Przekroczył próg budynku ze stalową miną. Od razu doskoczyła do niego Iskierka. 
- Panie, wszyscy już są. Iskierka zaprowadzi Pana, dobrze? - pytając złapała go za rękaw szaty. Według innych było to niedopuszczalne, ale on mimo wszystko lubił tego skrzata. 
   Iskierka zaprowadziła go do przestronnej jadalni zmienionej na zapotrzebowania spotkań; stoły i krzesła zastały usunięte, pozostał jedynie jeden duży z dwudziestoma pięcioma krzesłami, obitymi smoczą skórą. Na podwyższeniu, dawniejszym parkiecie, został usytuowany tron, na którym siedział Czarny Pan, opierając głowę na lewej ręce. Pośrodku sali były zgromadzone ciemne postacie tworząc krąg, przerwany jedynie w takim miejscu, aby dać swojemu przywódcy wgląd na wydarzenia dziejące się wewnątrz niego. 
   Młody Malfloy szukał wzrokiem znanych mu postaci jednocześnie chcąc jak najszybciej dojrzeć wokół czego są zgromadzeni pozostali śmierciożercy; odszukał poważny wzrok ojca i zatroskany matki. Brakowało jedynie jego wuja. Czyli rzeczywiście zaginął... 
- Och, Draco! Nareszcie jesteś, chłopcze. Czyżbyś miał kłopoty z wydostaniem się z Hogwartu? - syk Voldemorta sprawił, że chłopak zatrzymał się na sekundę zamierając. Po chwili jednak odpowiedział pewnym głosem kłaniając się głęboko i klękając na jedno kolano ze wzrokiem skierowanym w białą podłogę. 
- Panie, Dumbeldore mnie zatrzymał na rozmowę, starałem się przybyć jak najszybciej... - przerwał będąc uciszony gestem dłoni przez Riddla. 
- Wybaczam ci. Twój ojciec chrzestny zaginął podczas akcji i nie odpowiada na wezwania, jemu także wybaczę, jest nieoceniony jako szpieg, a również nie przybyłeś ostatni. Czekamy jeszcze na kogoś. - Jak na zawołanie czarne wrota otwarły się po raz kolejny z hukiem. Weszła przez nie postać ubrana w kostium typowego śmierciożercy. Po chwili zdjęła maskę przy powitaniu Czarnego Pana. Rozległ się szum i szepty, gdy ujrzano twarz tajemniczego przybysza. 
   Rudowłosa postać po ceremonialnym uklęknięciu przed tronem, odwróciła się do tłumu. Draco zauważył postać leżącą wewnątrz okręgu i zamarł; Luna była tam, nieprzytomna i spowita rubinową posoką, która wylewała się z praktycznie całego jej ciała. Blondyn najchętniej podbiegłby do dziewczyny, jednak nie pozwalała mu na to sytuacja w jakiej się znajdował. Z ulgą zanotował fakt, że wszyscy skupili się na przybyszu zapominając o torturowaniu Lovegood. 
- Przyjmijcie go należycie. W końcu zdołał odnaleźć właściwą stronę, pomaga nam już od wakacji. - z szeregu, po słowach Voldemorta, wystąpił Avery. 
- Panie, ale to Weasley... - słowa przerwało mu rzucenie na niego Sectusempry. 
- To Weasley mój drogi, zapamiętaj to sobie! 
   Wspomniany chłopak uśmiechnął się złośliwie, po czym ukłonił niemal, że teatralnie. 
___________________________________

Czy chcielibyście zakładkę Myślodsiewnia, gdzie 
zamieszczałabym zdjęcia, gify i krótkie filmiki, które psują 
do tego opowiadania i przedstawiają pokrótce 
akcję się w nim dziejącą? 
Swoje odpowiedzi możecie zamieszczać dołączone do komentarzy. 
Ogólnie mówiąc chciałam także powiedzieć, że jeśli macie jakieś pytania, prośby 
czy zażalenia piszcie tu, bądź na email, który podałam w zakładce Peleryna Niewidka.

Przepraszam, że rozdział krótki i tak późno, ale  
musiałam dodać po 10 kwietnia, ponieważ wcześniej 
byłam zajęta nauką i pisaniem pracy konkursowej na temat zbrodni katyńskiej. :) 
Podzielony na dwie części, bo mam pomysł. ^^ 

_________________________________________________________

6 komentarzy:

  1. Nooo narewzcie! Ja sie naprawde martwilam ;D Wiesz, czekam i czekam na rozdzial, a tu glucha cisza. No nie mialam co czytac ;D Ale do rzeczy : Ojj biedny Draco, ta scena w lesie byla piekna po prostu :) Jak mi jest szkoda Luny... Biedna uwieziana z ta swinia -,- "To jest az Weasley" <-- wielbie ten fragmet :D no,no niezle, Ronald zdrajca, kto by sie spodziewal? Czeekam na nastepna czesc. Mam nadzieje ze sytuacja sie unormuje i bedziesz mogla sypiac po nocach. Trzymam kciuki kochana ;)
    Za wszelkie bledy w tej krotkiej wypowiedzi, wybacz. Pisze z telefonu a jak wiadomo strasznie nie wygodnie sie z niego komentuje. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, przeżyłam ostatnio nawet koniec świata w 2012. xD Cieszę się, że Ci się podobało. ^^ Do samego końca wahałam się nad tym, jak przedstawić zachowanie Dracona po wiadomości od Dumbeldore'a, no i wyszło jak wyszło, nawet nie marzyłam o tym, że może się komuś spodobać. ^^ Haha, ja od początku miałam wizję Rona, wiedziałam na kogo go zrobię, jakie będzie miał znaczenie w opowiadaniu. xD Dziękuję za dobre życzenia. :) Z telefonu zawsze spoko, ja też często z niego komentuję xD Pozdrawiam! ;*

      Usuń
  2. Cześć :)
    Czytam Twego bloga, ale dopiero teraz komentuję. Poprawię się ;D
    Masz ciekawy styl pisania. Treść bloga jest świetna jak i sam pomysł. Cudownie opisujesz Lunę i Draco a jednocześnie dajesz wątki innych bohaterów! Po prostu cudownie! ♥
    Szkoda mi Hermiony ale wieżę, że szybko się wybudzi. A Severus... on jest świetny. Poczuł coś do Hermiony i u mnie masz za to dużego plusa! ;D
    Ciekawe co będzie dalej z Harry i Cho. Ciekawi mnie dalszy ciąg akcji.
    Ten rozdział po prostu jest świetny!

    P.S Jest możliwość byś powiadamiała mnie o NN? Byłabym bardzo wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! ;) Dziękuję bardzo za komentarz, każdy jest dla mnie bardzo ważny i mnie motywuje, szczególnie takie jak te. :) Naprawdę cieszę się, że opowiadanie przypadło Ci do gustu! ^^ Oj Serverus będzie miał nie mały wkład w wybudzenie Hermiony, tyle zdradzę. :p Cho i Harry - szczęście, że mi o nich przypomniałaś! W mojej głowie jestem gdzieś na poziomie czterdziestego - trzydziestego rozdziału, a jedynie czasu brak na przeniesienie tego wszystkiego na klawiaturę czy choćby kartkę. :) Co do informowania... kurczę, ostatnio się bardzo w tym zamotałam i spróbuję, ale miałabym ogromną prośbę do Ciebie jak i również innych - czy moglibyście dodawać się do Obserwatorów? Wtedy powiadomienia pojawiają się automatycznie na panelu blogera. :) Powiadamiać spróbuję i będę w miarę możliwości próbować, ale jak już mówiłam często nie mam czasu czy nawet i siły, albo nawet i po prostu zapominam kto prosił mnie o powiadamianie. ^^ Pozdrawiam. ;*

      Usuń
  3. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Więcej informacji na:
    http://wspolnaprzyslosc.blogspot.com/
    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo gorąco, proszę jednak o pozostawianie tego typu wiadomości na przyszłość w zakładce ,,Sowiarnia". ^^ Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję. ;*

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz.