piątek, 1 marca 2013

10. Wezwania.

                                                                
                                                                                       [muzyka].
                                                                    
 ***
   Kolejne dni mijały, noce przynosiły już tylko ulgę, lecz właśnie to wcześniejsze godziny można było zaliczyć do koszmarów; wojna zbierała obfite plony, ponury Kosiarz żniwa. 
   Luna z uśmiechem zaobserwowała, że ludzie zaczynają ją akceptować. Poniektórzy szanować, inni lubić a jeszcze inni ufać; większość jej nowych znajomych można było przypisać poniekąd Żonglerowi; odkąd poplecznicy Voldemorta zaczęli kontrolować informacje podawane przez Proroka Codziennego jak i Wieczornego, gazeta pod redakcją jej ojca stała się jedyną ostoją prawdy w czarodziejskiej prasie. Zaufanie jakim darzyli go spadło na nią w Hogwarcie. W tych, jakże trudnych, czasach zaufaniem darzyło się jedynie persony naprawdę uczciwe i dobre - schlebiało jej to oczywiście, jednak wiedziała, że nie zasłużyła sobie, nie zrobiła nic szczególnego, nie wyróżniła się niczym specjalnym. 
   Pewnego dnia miała już dość; Cormac McLaggen, chwytający się popularności niczym boi ratunkowej brunet, o przenikliwym, zielonym spojrzeniu i nieposiadający ani krzty dobrych manier, zaprosił ją do Hogsmeade za pośrednictwem Ginny, która nie świadoma zgodziła się w imieniu przyjaciółki. Zbliżał się ów feralny dzień terminu 'randki'. 
   Słońce grzało mniej wesoło, a trawa była mniej zielona dla Luny; choć starała sobie wyobrażać, że idzie z kimś innym nie mogła z siebie wymusić choć cienia uśmiechu. Ktoś? Kogo ty oszukujesz, znasz nawet jego imię i nazwisko! Szeptał natarczywy głosik w jej głowie. Próbowała go od siebie odgonić, jednak powoli zaczynała akceptować swoje uczucia - z Draco łączyły ją coraz lepsze stosunki, chociaż dla niej to było wciąż za mało. Chciała czegoś więcej niż przyjaźń i powoli, lecz wyraźnie, to do niej docierało uderzając w nią niczym zwarty strumień zimnej wody pod prysznicem. Tak jak tamtego wieczora... Wspomnienia natarły na nią z ogromną siłą. Każdy detal zapamiętał się w jej umyśle z precyzją. 
   Po obudzeniu się z koszmaru, poszła do jednej z łazienek prefektów*, aby spędzić resztki snu z powiek za pomocą oczyszczającego prysznicu. Skończyło się na delikatnym, ale subtelnym pocałunku. Ot tak, po prostu. To szalone! Z uśmiechem skwitowała to wspomnienie; jego ciepłe, miękkie usta, na jej własnych... 

                                                                         ***
   Severus Snape przygotowywał wywar żywej śmierci dla Dumbeldora, gdy poczuł irytujące i moce pieczenie na lewym przedramieniu. Spojrzał na nie; mroczny znak odznaczał się swą czernią na jego bladej skórze, wokół znaku powstała czerwona, cienka obwódka. Wezwanie. 
Mechanicznie, niczym zaprogramowana maszyna, sięgnął do jednej z kieszeni czarnych, bawełnianych szat; była tam różdżka, a otwór był zaczarowany tak, by mógł ją pomieścić. 
- Accio maska i szaty śmierciożercy... - szepnął zrezygnowany. Przed oczami miał wspomnienie ostatniego spotkania z Czarnym Panem oraz wszechobecny ból. Czuł go jeszcze do dzisiaj. A to wszystko przez tego idiotę Carrow'a. Zapinając rząd pokrytych smoczą skórą guzików, rozmyślał nad głupotą swego 'przyjaciela' z Kręgu Wewnętrznego - Amycusa. Podczas ich wspólnej akcji, której dowództwo Voldemort powierzył w ręce Mistrza Eliksirów, po drodze do wyznaczonego miejsca jakim miało być ministerstwo Carrow wraz z kilkoma innymi napadli na pobliską wioskę mugoli, zabijając, stosując przemoc a końcowo podpalając ją i mieszkańców. Z pewnością byłoby to im wybaczone - kolejni gorsi zniszczeni, lecz pod koniec ich 'wypadu' pojawił się Zakon Feniksa. Severus musiał walczyć na dwa fronty. Tak jak zawsze. Zły po obu stronach. Pomyślał z goryczą, której irytujący smak czuł prawie na końcu języka. Zakładając białą maskę na wykrzywioną z niesmakiem twarz, zniknął z cichym pyknięciem. 

                                                                           ***
   Draco Malfloy musiał uczestniczyć w zebraniach śmierciożerców w Malfloy Manor. Miał ku temu dwa, bardzo przekonujące powody. Po pierwsze - Voldemort wybrał sobie jego dom, na miejsce owych spotkań. Po drugie - obecność była obowiązkowa, a za przeciwstawienie się temu punktowi niepisanego regulaminu groziła kara śmierci w najgorszych, możliwych męczarniach. Drugi powód najbardziej do niego przemawiał. 
   Chłopak po raz kolejny spojrzał w lustro; odbicie w nim przedstawiało młodego, przystojnego czarodzieja. Miał stalowo niebieskie oczy, lekko podkrążone i napuchnięte przez nieprzespane noce, jasne, prawie białe włosy zmoczone przy czole przez wodę oraz niebotycznie potargane. Draco ubrany był w szaty śmierciożercy - długi, czarny płaszcz z wykończeniami ze smoczej skóry oraz spodnie z pojedynczymi wstawkami uzyskanymi z druzgotka. 
   Spojrzał na siebie jeszcze raz z odrazą i wyszedł z łazienki prefektów. Czekała go kolejna długa noc ze świadomością, że robi coś okropnego i pozbawionego choć krzty logiki i współczucia. Ze świadomością, że jest potworem...

                                                                               ***
   Luna była już gotowa do wyjścia; ubrana w pomarańczowe, mugolskie spodnie, białą lekko elegancką bluzkę z krótkim rękawkiem i uczesana w warkocz z którego pojedyncze pasma uciekały opadając jej swobodnie na twarz, czekała przed swoim dormitorium.
   Zza pobliskiego rogu wyjawiła się postać; McLaggen wręcz emanował pewnością siebie na kilometr. Podszedł do niej z niebotycznym uśmiechem na ustach, wyciągając dłoń i, bez wyraźnego pozwolenia, chwytając jej rękę i zaciskając ją mocno. Próbowała się wyrwać, jednak chłopak trzymał ją mocno. Zrezygnowana westchnęła ciężko, po czym nie zapominając o jakichkolwiek manierach, kiwnęła towarzyszowi głową na powitanie. Cormac uśmiechnął się jeszcze bardziej i nie zważając na protesty pocałował ją gwałtownie w policzek. 
   Całą scenkę widział blond włosy chłopak ukryty za zaklęciem kameleona... 

                                                                                ***


              ___________________________________________________

*Chodzi tu o wspomnienia z rozdziału ósmego, oczywiście. 
^.^ 
Tylko, że opisałam tam... część historii. 

____________________________

Rozdział mam nadzieję, że się podoba. Dłuższy od ostatniego i bardziej 'treściwy'. 
Przepraszam, że ostatnio nie odwiedzam Waszych blogów, ale nauka. 
______________________________________________________

17 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział ;* Świetnie piszesz... ah, nie mogę się doczekać nn ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie tak świetnie, ale dziękuję bardzo. ;* Nn w piątek, jak to już ma być w zwyczajach. ^^

      Usuń
  2. No no no, ja tu widzę że akcja się rozkręca! :D
    Wspomniałaś o Severusie, więc jak tylko przeczytałam : " Severus " To już miałam taki odruch " OH&AH! Tak, jestem psychofanką zarówno Snape'a jak i odtwórcy jego roli.
    Ale komplementujmy rozdział, a nie zajmujmy się moimi fanaberiami.
    Tak więc, rozdział jak zwykle cudowny i jak zwykle stanowczo za krótki! :D Nie no niech ja Cię tylko dorwę to uduszę... :D
    Wyczekiwany rozdział już u mnie czeka zwarty i gotowy! Buziaków sto, i dużo weny!
    ;*********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękować i nie dusić! :D Oj, będzie trochę Severusa - w końcu to chrzestny Draco no i mam co do niego... plany... buahaha! xD Jeszcze raz dziękuję. ;*

      Usuń
    2. JAKIE PLANY! JA MUSZĘ WIEDZIEĆ! O.O Romansik jakiś? :> Hahaha XD

      Usuń
    3. Może tak, może nie... po prostu mam go już prawie całkowicie zaplanowanego. ^^ A poza tym - wiesz chyba, jakie są moje ulubione paringi z Harrego Pottera. :D

      Usuń
    4. Oj wiem... I mimo wolne uśmiecham się do monitora :D

      Usuń
    5. :D Ej, co się u Ciebie stało, kochana, na blogu? Nie mogę dodać komentarza... :c

      Usuń
    6. Jak to? Wiesz co, nic się chyba nie stało. Wczoraj jeszcze widziałam że ktoś dodawał komentarz. Wiec nie wiem... :/

      Usuń
    7. No jak klikam w dodaj komentarz, to dotąd jest wszystko okey,a później jak piszę litery pokazują się z opóźnieniem, a jak kilikam ,,opublikuj" to nic się nie dzieje.

      Usuń
    8. Aaa to nie wiem o co chodzi. Ja normalnie skomentowałam komentarz jednego kolesia co dodał komentarz wczoraj ;DD

      Usuń
    9. A jakiej przeglądarki używasz? :D

      Usuń
    10. Chrom i jak dotąd nie miałam żadnych problemów, no i nadal na wszystkich innych mogę komentować a u Ciebie właśnie coś takiego, ale poczekaj, spróbuję inny post... ;p

      Usuń
    11. inne też... :/ Nie wiem, może coś rzeczywiście z internetem mam, ale jak coś to nie martw się - skomentuję dzisiaj choćby i na przeklętej klawiaturze telefonu! :D

      Usuń
    12. Wiesz, co spróbuj teraz. Już nawet nie chodzi o komentarz tylko sam fakt, czemu się nie da. Mam nadzieję że się uda. Trzymam kciuki ;)

      Usuń
  3. Pierwszy raz widzę bloga o podobnej tematyce Draco&Luna i dopóki nie przeczytałam kawałka nie widziałam ich razem.
    Ty otworzyłas mi w pewien sposób oczy i to bardzo pozytywnie.
    Naprawdę jestem pod wrażeniem tego co tu przeczytałam.
    jedyny minus to że za krótkie rozdziały i zdarzają się drobne błędy ale kto ich nie robi?
    Po za tym nie mam zastrzeżeń.
    (http://niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.co) - zapraszam jeśli lubisz Draco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że tak sądzisz! :) Aż mi słodko, normalnie od tych pochwał. :D Oj, nie zauważyłam błędów, ale sprawdzałam tylko raz - brak czasu, nauka itp, ale jak coś to można mi 'wypominać' pomyłki - poprawię i zapamiętam, aby nie popełniać ich na przyszłość. ;p

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz.