piątek, 8 marca 2013

11. Hogsmeade.


***
   Ulice Hogsmeade były zatłoczone przez uczniów Hogwartu i ich opiekunów; w czasach wojny Dumbeldore wysyłał na każde wyjście przynajmniej dziesięciu nauczycieli. Luna szła szybko, czując ciężar dłoni McLaggen'a na swoim biodrze, którego chciała się jak najszybciej pozbyć. Chłopak posuwał się do coraz to bardziej śmiałych zachowań względem dziewczyny. 
   Wreszcie, po kilkudziesięciu minutach przepychania się w tłumie, znaleźli wolne miejsca w Trzech Miotłach. Luna cudem wybłagała, aby miejscem spotkania nie była herbaciarnia u Madame Puddifoot; zbytnio lubiła to miejsce. 
- Co dla ciebie, słonko? - zapytał dosadnie przesłodzonym tonem. Lovegood wywróciła dyskretnie oczami, jednak odpuściła sobie komentowanie jego zachowania. To będzie dłuuga 'randka' stwierdziła w myślach. 
- Poproszę kremowe piwo. - powiedziała, jednak poczuła nieodpartą chęć na solidną dawkę Ognistej. Starała się zignorować tę pokusę. Chłopak odszedł do baru, aby złożyć zamówienie. Po drodze wpadł na przestraszonego krukona z czwartego roku, wyzywając go przy tym dosadnie; powodem jego potknięcia było odwrócenie się po raz setny, aby mrugnąć do towarzyszki kolejny raz. 


***
   Harry wszedł do Miodowego Królestwa z zamiarem kupienia kilku tabliczek czekolady; dementorzy atakowali go coraz częściej, więc kończyły mu się powoli zapasy tych słodyczy. Wszedł do budynku - od wejścia powitał go zapach lukrowych smakołyków, fantazyjnych polew w różnych smakach, oraz delikatny, acz mocny powiew likierów owocowych. Potter oddychał głęboko, wciągając kuszące zapachy nozdrzami. 
- Och, Harry, jak miło cię widzieć! - znikąd pojawiła się przy nim delikatna postać Cho Chang. Dziewczyna uśmiechała się do niego nieśmiało, mrugając przy tym niczym od niechcenia sztucznymi rzęsami, pociągniętymi tuszem dla nadania im choć odrobiny realizmu. Harry mimowolnie uchylił usta i przez kilka sekund wpatrywał się w Cho z ubóstwieniem. Po chwili jednak, opamiętał się; obraz Ginny przysłonił nawet pannę Chang. Prawdziwa miłość, nie może się równać z zauroczeniem. 
- Cho! - próbował udawać entuzjazm. - Stało się coś? - ton jego głosu planowo miał zabrzmieć miło, jednak wyszedł lekko niegrzeczny. Nastolatka spąsowiała lekko na twarzy; Harry'emu wydało się to sztuczne. 
- Widzisz, bo... dzisiaj jest dwudziesty lutego. Moje urodziny. - widząc niezrozumienie chłopaka szybko dodała znaczenie tej daty. - I zawsze spędzaliśmy je wspólnie z... Cedrikiem. Jednak, jak wiesz później z tobą, a teraz? Nie mam z kim i pomyślałam sobie, że może moglibyśmy powrócić do starych zwyczajów i poszlibyśmy do herbaciarni, lub na spacer? - łzy, jakie pojawiły się w jej średniej wielkości oczach koloru ciemnego brązu na wspomnienie Cedrika zostały zastąpione niemym błaganiem. Chłopak próbował odwrócić zażenowany wzrok i nie ustąpić jej prośbie' przypomniał sobie o dwóch latach spędzonych wspólnie z Cho w jej ulubionym miejscu w Hogwarcie - w zachodniej wieży, należącej do jej domu, Ravenclawu. Wspólne chwile tam spędzone, śmiechy, pocałunki. 
- Dobrze Cho... - westchnął ciężko pod naporem wspomnień. Rozentuzjazmowana młoda krukonka chciała zarzucić mu ręce na szyję i uściskać; odsunął się szybko przytrzymując jedynie w pasie, aby ochronić przed możliwym upadkiem. - Ale, pamiętaj, jestem z Ginny i nasze spotkanie - chciał mówić dalej, jednak ku jemu zdziwieniu dziewczyna roześmiała się; odrobinę gorzko, jednak dobry słuchacz mógł wykryć nutkę drwiny i ironii. 
- Tak, wiem, nie będzie nic znaczyło. Takie przyjacielskie spotkanie, bez żadnych konsekwencji. - Harry mimowolnie zadrżał jednak odrzucił prędko od siebie myśli, jakie przyszły mu do głowy. Wcale nie powiedziała 'przyjacielskie' z jadem, idioto! Jesteś przewrażliwiony! Próbował zagłuszyć irytujący głosik w jego głowie, mówiący mu aby jednak odwołać spotkanie, własnym, mentalnym krzykiem. Ku swojemu zdziwieniu pomógł mu w tym inny. Bardzo podobny do krzyku przerażenia i bólu Hermiony Granger... 


***
   Bellatriks Lestrange klęczała przed swoim Panem; miała nisko pochyloną głowę, nie podnosiła wzroku i cała jej postawa świadczyła o najwyższym oddaniu i szacunku. 
- Czar willi zadziałał, panie. Dziewczyna zaciska już na nim pięści w żelaznym uścisku. Za niedługo powinien być już całkowicie pod jej urokiem. - zaśmiała się cicho, acz pewnie i głęboko. Voldemort również; jego śmiech był ciężki, praktycznie wyczuwalny ciężar drwiny zawisł w powietrzu. 
   Do sali balowej Malfloy Manor, tego czasu stanowiącej centrum organizacji Śmierciożerców, wpadł zdyszany Crabbe Senior. Podbierając się jedną ręką o mosiężne, dekorowane starannymi, złotymi zdobieniami drzwi, a drugą trzymając na boku, co mogło sugerować kolkę, wydyszał. 
- Panie, Dołohow i Crouch zaatakowali Hogsmeade! Zwyciężają, trzeba im pomóc! - mimo widocznego zmęczenia długim biegiem, twarz mężczyzny wyraźnie rozjaśniała ze szczęścia, którego nawet nie próbował ukrywać. Voldemort zaklaskał uradowany w dłonie, a z ust Belli wydobył się tłumiony, jednak usłyszany przez Czarnego Pana pisk; zażenowana spuściła wzrok, jednak najchętniej odtańczyłaby w tym momencie taniec zwycięstwa. 
- Ależ Bello, możesz nawet śpiewać jeśli odczuwasz taką potrzebę. To cudowna wiadomość, jest powód do świętowania. - Riddle uśmiechnął się do swojej najwierniejszej poplecznicy z niemal czułością; zawsze fascynowała go jej wręcz dziecinna radość z najmniejszego zwycięstwa i pokora z jaką odbierała cruciatusy za popełnione błędy. Ją karał jednak zawsze najmniej. Miał do niej sentyment, którego nie umiał się pozbyć nawet w największym szale gniewu. - Crabbe, na co czekasz? Sam mówiłeś, że należy im pomóc. - oznajmił chłodno, wymawiając słowo 'pomoc' z najgorszą pogardą. - Zwołaj innych i tam idźcie. Macie zabić jak najwięcej, ale w razie spotkania kogoś z Listy... z resztą, powinieneś znać procedury! - zaśmiał się oschle. Dość gruby mężczyzna, pierwowzór swego syna Vincenta, ukłonił się nisko unikając wzroku Voldemorta, po czym z cichym ,,Tak Panie" wycofał się. Bellatriks chciała uczynić to samo, jednak została zatrzymana przez Toma gestem ręki.
- Nie Bello, ty zostaniesz. - powiedział, po czym wyszedł walcząc ze swoimi myślami i uczuciami. Po drodze napotkał jakiegoś nowicjusza; zanim blondyn zdążył wykonać chociażby ukłon, dostał zieloną wiązką Avady. Voldemort rozprostował ręce z głuchym, pojedynczym trzaskiem. 
- Od razu lepiej... - powiedział, choć w pobliżu nie było nikogo, kto mógł go usłyszeć. 


***
_____________________________________

Znowu dość krótko, ale mam nadzieję, że przybliżyło to choć trochę akcję. 
Po woli zaczepiam się o wątek, który już 'wplotłam'. :D 
Harry i Cho - oj tu się będzie działo, i od razu mówię - nienawidzę Cho
i na pewno nie będzie to pozytywna postać. xD 

_____________________________

15 komentarzy:

  1. Cześć :D Widzę obijamy się w piątek? Bardzo dobrze!
    Rozdział bardzo ciekawy :p Wiesz, ja mam nadzieję że Cho nie namiesza za bardzo między Harrym a Ginny, podzielam Twoją nienawiść. Jakoś jej nigdy nie lubiłam :/
    Buziaki! I Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, ja już od środy w domie - chorób kilka mnie złapało i, jak na razie, nie chce uparcie puścić. xD Dziękuję, cieszę się, że Cię zainteresował kochana! ^^ Oj, niestety, namiesza, ale to namiesza, niekoniecznie teraz, ale (nie wiem czy wiesz czy nie, jednak mam w planach ok. 80 - 100 rozdziałów xD) w przyszłości to to upierdliwe Cho będzie xD Według mnie, od samego początku traktowała Harrego najpierw jako popularnego, a później niczym nagrodę pocieszenia... :/ Jeszcze raz dzięki i nn oczywiście w piątek! ;p

      Usuń
  2. Świetny rozdział! :D
    Jak dla mnie było długo x DD

    O, welcome to my club. -,-
    Nie cierpię Cho ^^
    Nie mogę się doczekać akcji z nią i Harry'ym. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki i muszę Cię niestety rozczarować - czasem będzie o wieeele dłużej. ;p mentalny żółwik przez monitor i plakietka klubu ,,i hate cho" na koszulkę xD Oj, jak już mówiłam - będzie się dziać. ^^

      Usuń
  3. U mnie wszystko jest jak najbardziej w porządku, nie mam pojęcia, dlaczego regulamin Ci nie wyskakuje. o.O Może spróbuj przez ten link: http://shiibuya.blogspot.com/p/regulamin.html

    Zabrakło jedynie hasła, więc jeżeli naprawdę się nie otworzy, to będę skłonna uznać zgłoszenie.

    Pozdrawiam,
    Drina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kiedy klikałam w link nad zgłoszeniami pokazywał mi się jakiś inny blog, dodatkowo pusty. Ale ten link działa i dopiszę hasło, dobrze? ^^ Jeszcze raz dziękuję za pomoc. :)

      Usuń
  4. Woow śliczny wygląd bloga :)

    Zapraszam; http://lovee-fashioon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, proszę jednak o bardziej treściwe komentarze, bądź umieszczanie linków w ,,Sowiarni". :)

      Usuń
  5. Podoba mi się twój blog, więc bardzo fajnie, że poinformowałaś mnie o nim na moim blogu.
    Ja bardziej wolę Dracko i Ginny, ale ta para też w pewien sposób do siebie pasuję :D
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, cieszę się, że Ci się podoba. :) Paring Draco&Ginny jest ciekawy i dość częsty, ale jednak wolę Pomyluną i Smoka. ^^ Nn będzie w piątek - to taki ostatnio zwyczaj się zrobił, że nowe rozdziały u mnie w piątki. xD

      Usuń
  6. Zajebisty rozdział ! Ciekawy pomysł... zazdroszczę talentu pisania -.- Czekam na next... dodam do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! ;* Miło mi, ale żadnego wielkiego talentu do pisania, niestety, nie posiadam. :) Nn już jest. ;p

      Usuń
  7. Dzięki za kom u mnie ;D
    Bardzo ciekawe połączenia :D, jeszcze dziś nadrobię wszystkie notki i zostawię komentarz za całokształt. A tym czasem
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, czekam na 'całokształtny' komentarz. xD Jeszcze raz dzięki. ;)

      Usuń
  8. Też nie lubię Cho. Jest taka, sztuczna.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz.