,,Little darling, it's been a long lonely winter
Little darling, it feels like years scince it's been here
Here comes the sun, here comes the sun
And I say, it's all right.
Little darling, the smiles returning to the faces".
***
Ginevra, niepozorna rudowłosa postać z wybuchowym, ognistym charakterem, była uczuciowa i często zazdrosna o co według niej nie trudno będąc dziewczyną Harrego Pottera, Chłopca Który Przeżył, bożyszcza miliona czarownic, dżentelmena i kulturalnego, w miarę przystojnego młodego mężczyznę.
Dziewczyna podążała właśnie jednym z ciągnących się w nieskończoność korytarzem Hogwartu, gdy nagle straciła grunt pod nogami i zastała ją ciemność. Ktoś zasłonił jej oczy jednocześnie trzymając mocno w pasie i unosząc lekko do góry. Zaczęła krzyczeć i kopać nogami, bała się, śmierciożercy w Hogwarcie co prawda nie byli zjawiskiem nawet prawdopodobnym, jednak jej wyobraźnia nie dawała spokoju nasuwając w ciągu tych kilku sekund gromadzone przez ostatnie miesiące najczarniejsze scenariusze śmierci, porwań i brutalnych przesłuchań o jakich się słyszało. Porywacz jednak ku jej zdziwieniu zaśmiał się melodyjnie obok jej ucha.
- Cicho, głupia idiotko! Nie wierzgaj tak tymi nogami, będę miał przez ciebie siniaki! - udawane oburzenie w głosie młodego mężczyzny mieszało się z dozą rozbawienia. Ręka z jej oczu została zabrana, jednak owy ktoś nadal trzymał ją w pasie.
- Zabini! Co ty do cholery wyprawiasz?! - warknęła wściekła, w odpowiedzi otrzymała jednak kolejny ciepły uśmiech i lekki chichot. Patrzył na nią swoimi czekoladowymi oczami, nie zdejmując nadal dłoni z pasa. Odchrząknęła zmieszana sytuacją patrząc znacząco na jego ręce. Podążył za jej wzrokiem i puścił ją odstawiając bezpiecznie na podłogę; miał bordowe pliczki, a ich krwisty odcień był widoczny pomimo jego ciemnej karnacji.
- Musisz coś zobaczyć, chodź za mną! - powiedział chwytając jej dłoń. Mimowolnie podążała za nim coraz bardziej zastanawiając się nad dziwnym zachowaniem chłopaka.
- Cicho, głupia idiotko! Nie wierzgaj tak tymi nogami, będę miał przez ciebie siniaki! - udawane oburzenie w głosie młodego mężczyzny mieszało się z dozą rozbawienia. Ręka z jej oczu została zabrana, jednak owy ktoś nadal trzymał ją w pasie.
- Zabini! Co ty do cholery wyprawiasz?! - warknęła wściekła, w odpowiedzi otrzymała jednak kolejny ciepły uśmiech i lekki chichot. Patrzył na nią swoimi czekoladowymi oczami, nie zdejmując nadal dłoni z pasa. Odchrząknęła zmieszana sytuacją patrząc znacząco na jego ręce. Podążył za jej wzrokiem i puścił ją odstawiając bezpiecznie na podłogę; miał bordowe pliczki, a ich krwisty odcień był widoczny pomimo jego ciemnej karnacji.
- Musisz coś zobaczyć, chodź za mną! - powiedział chwytając jej dłoń. Mimowolnie podążała za nim coraz bardziej zastanawiając się nad dziwnym zachowaniem chłopaka.
***
Sporej wielkości puszczyk o białym upierzeniu wylądował z wdziękiem w półotwartym oknie komnat Severusa Snape, szanowanego Mistrza Eliksirów, sztywnego profesora jednego z przedmiotów nauczanych w Hogwarcie, aktualnie człowieka śpiącego w jednym z foteli z pustą butelką Ognistej w dłoni i kilkoma walającymi się na pobliskim stoliku; jego chrześniak w podobnej pozie spał twardo na dywanie w okolicach dużego kominka. Sowa podleciała do czarnowłosego mężczyzny, usiadła mu na ramieniu i lekko ukuła dziobem w policzek. Machnął ręką tak, jak odgania się natrętną muchę w upalny, burzowy dzień, ptak był jednak uparty, uszczypnął go mocno; Severus niechętnie otworzył oczy. Spał spokojnie, wcześniej zażył eliksir słodkiego snu, który podał również Hermionie i Draconowi, dzięki czemu miał pierwszą od dwóch dni spokojną i przespaną noc. Wszystko co dobre jednak szybko się kończy. Miły sen, którego treści niestety nie pamiętał w całości dobiegł końca, a sowa niecierpliwiła się coraz bardziej.
- Eh, co tam masz potworze? - mruknął niechętnie, machinalnie jednak głaszcząc ją po miłych w dotyku piórkach. Drugą, wolną dłonią rozplątał wstążkę i zaczął czytanie listu.
- Eh, co tam masz potworze? - mruknął niechętnie, machinalnie jednak głaszcząc ją po miłych w dotyku piórkach. Drugą, wolną dłonią rozplątał wstążkę i zaczął czytanie listu.
Drogi Severusie!
Piszę do Ciebie, gdyż chcę Ci pomóc. Dowiedziałem się niedawno o tym, jak jeden z śmierciożerców zaatakował pewną dziewczynę, niejaką Hermionę Granger. Pomimo, iż pewnie nie wiesz kim jestem, ani czemu czemu sięgnąłem po to nieszczęsne pióro, wiem o Twoim uczuciu do Niej. Odwróć kartkę. Mam nadzieję, że dzięki mnie będziesz szczęśliwy. Zacznij się uśmiechać i żyć, niczego nie żałować. W tych czasach nie warto myśleć o opinii innych i planować jutrzejszego dnia, co do sekundy. Zacznij żyć chwilą, po prostu...
Anonim.
Zaciekawiony czarnowłosy mężczyzna pośpiesznie odwrócił zwój; na widok treści zapisanej wąskim drukiem mimowolnie otworzył usta i szeroko otworzył oczy. Z przepisem w rękach pobiegł po jedną z wielkich ksiąg. Otworzył ją na stronie zaznaczonej zakładką. Dopasował kartkę do strzępów po tej wyrwanej. Pasowała idealnie. Triumfalny uśmiech zagościł na jego twarzy.
- Już coraz bliżej i będziesz znów mogła się uśmiechać, mała - szepnął cicho.
- Już coraz bliżej i będziesz znów mogła się uśmiechać, mała - szepnął cicho.
___________________________________
Znów krótko, znów źle, znów inaczej niż miało być. :c
Komentarzy też znów mało, 2 osoby komentujące, jedna informacja o nominowaniu... eh.
Rozdziały będą już coraz częściej i postaram się, aby również ich jakość poprawiła się, ale dopiero znajdę do tego głowę po wystawieniu ocen. :)
Co do informowania, czy osoby które chcą czytać mogłyby dodać się do obserwatorów? Wtedy nie bałabym się, że znów zapomnę kogoś poinformować. xD
Co do informowania, czy osoby które chcą czytać mogłyby dodać się do obserwatorów? Wtedy nie bałabym się, że znów zapomnę kogoś poinformować. xD
Komentujcie to naprawdę daje kopa i motywację <3
_________________________________________________________